poniedziałek, 5 września 2016

Lodowa Przełęcz

Lato nam się nie układało, pogoda w wolne dni nie rozpieszczała, urlop jakoś przeleciał na niczym, głównie przez niestabilną pogodę (udało się wyjechać tylko w skałki). Siedzieliśmy w domu wgapiając się w pogody i gdy tylko pojawiło się okienko pogodowe, zdecydowaliśmy się na szybki atak Lodowego. Taki atak rozpaczy trochę...

21.08.2016
W środku nocy wyruszyliśmy z Opola by nad ranem zameldować się w Starym Smokovcu. Gęste chmury zawieszone nad górami nie napawały optymizmem.

Tatry Bielskie z widziane z samochodu
Sławkowski pod pierzynką
Niespiesznie ruszyliśmy dobrze już znanym szlakiem na Hrebieniok, by dalej odbić w stronę Chaty Zamkowskiego. Po drodze skorzystaliśmy z paru nosiczowych skrótów co znacznie skróciło czas dotarcia do celu. Po krótkim popasie nogi poniosły nas do Terinki. Warunki pogodowe tego dnia zapewniały zadziwiające wrażenia- gruba warstwa chmur o średniej wysokości, przebijające się momentami słońce i wędrujące stale małe obłoczki. Na wysokości schroniska temperatura znacznie się obniżyła za sprawą wiatru. Widoczność pozostawiała wiele do życzenia, momentami nie było widać nawet stawów!






Czasem słońce, czasem deszcz


Pomysł na Lodowy legł w gruzach, a raczej w chmurach. Siedząc w schronisku podjęliśmy decyzję wejścia na Lodową przełęcz. Nie mieliśmy okazji tam być, a głupio tak nigdzie nie ruszyć. Gdy tylko wyszliśmy ze schroniska zaczęło padać, poubieraliśmy się gdzieś między stawami, a jak doszliśmy do łańcuchów na żółto-zielonym szlaku to po deszczu nie było już śladu. Spokojnie doszliśmy do rozwidlenia szlaków by wybrać ten malowany na zielono. Podejście na Lodową przełęcz jest dosyć proste, prowadzi przez głazy a w wyższej partii przez ułożone z bali zakosy, w końcowym odcinku znajduje się parę łańcuchów. Jest to najwyżej położona przełęcz w Tatrach przez którą przebiega znakowany szlak turystyczny.

Baranie Rogi wychyliły się na chwilkę i zaraz zniknęły
Moda górska, sezon 2016 ;)
Lodowa przełęcz

Lodowy Stawek i Łomnica

Pośrednia Grań


 Na przełęczy postanawiamy podejść jeszcze kawałek w stronę Małego Lodowego, kusi nas wyraźnie wydeptana ścieżka. Po dojściu do pierwszej przełączki zawracamy- zresztą na moją wyraźną prośbę... ;) Nie ma to sensu no i nie jesteśmy przygotowani z topo. W drodze powrotnej M. robi piękną lawinę z ogromnego kamienia, co jeszcze utwierdza mnie w słuszności decyzji. Po dotarciu spowrotem do Lodowej przełęczy, szybko i sprawnie schodzimy do Terinki, skąd po krótkiej przerwie pędzimy na dół.









Już w samochodzie zaczynają się pierwsze krople deszczu, równo o 17, jak pokazywało meteo. Po tym całonocnym maratonie i całodziennej wędrówce wracamy do Opola. Był to atak rozpaczy na dobrą pogodę, która szybko gdzieś przed nami umknęła...

Jesień idzie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz