środa, 6 lutego 2019

Kieżmarski Szczyt

13.08.2018

Przed-przedostatni szczyt do Wielkiej Korony Tatr, zaliczony w słoneczny wakacyjny dzień.
W telegraficznym skrócie - wybieramy opcję Tatrzańska Łomnicka-Skalnate Pleso-Wielka Świstówka i dopiero zejście ze szlaku. Idzie się w miarę dobrze, jest bardzo ciepło, ale da się przeżyć. Do samej Świstówki nie docieramy, bo chwilę wcześniej odbijamy w lewo.


Kieżmarski

Łomnica

Grań Wideł
Po opuszczeniu znakowanej drogi idziemy sobie trawkami i skałkami, a ludzie na szlaku robią się coraz mniejsi. Wokoło rozpościerają się widoki na Jagnięcy Szczyt, na którym byliśmy dzień wcześniej, a za nim widać Tatry Bielskie. Właściwie jest to jeden z niewielu widoków tego dnia, bo po wejściu na Kieżmara, wszystko zasłania Łomnica i Durny.

Właśnie tam idziemy

Wielka Świstówka widziana z góry

Jagnięcy Szczyt



Przybliżamy się coraz bardziej do grani, trasa jest jako-tako czytelna. W końcu docieramy do płyty, która jest dla mnie najbardziej problematycznym miejscem. Trzeba trochę pokombinować żeby się podciągnąć (miejsce jest wyceniane na II - co czyni trasę legalną). W bardziej śliskich warunkach może być tu nieciekawie. Powoli odsłania się Łomnica i Durny (niestety cały czas pod słońce).

Łomnica


 W końcu docieramy na szczyt. Niestety Łomnica i Durny są idealnie pod słońce co uniemożliwia zrobienie dobrego zdjęcia. Robimy chwilę przerwy i rozważamy warianty zejścia, a jest ich sporo (oczywiście wcześniej się z nimi zapoznaliśmy teraz tylko podejmujemy decyzję ostateczną).



Jagnięcy Szczyt i Tatry Bielskie


Ostatecznie wybieramy zejście do Huncowej przełęczy, a od niej w stronę Skalnatego Plesa (jest to najszybsza droga). Zejście jest czujne, trochę kamieni odjeżdża spod nóg, dzięki stromiźnie szybko tracimy wysokość. Chwilowo zastanawiamy się czy przypadkiem nie spotka nas jakaś niespodzianka, w postaci konieczności zjazdu, gdyż wszyscy przed nami są oszpejeni (niby czytaliśmy opis, ale człowiek gdy jest zmęczony czasem sam przestaje sobie wierzyć). Na szczęście zgodnie z planem schodzimy bez kombinowania. Gdy docieramy na płaski odcinek oddychamy z ulgą i odpoczywamy wśród kwiatków. :) Przed nami już tylko dotarcie do szlaku i powrót na niziny.


Słońce zachodzi za Tatry, a my pakujemy się do samochodu. :) Do skompletowania Wielkiej Korony Tatr zostaje nam jeszcze Durny i Gerlach.