poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Długi weekend

Długi weekend, długi weekend... a my zostaliśmy w Opolu i słuchaliśmy o zakorkowanych drogach i górach. Zwykłe miejsko-wiejskie wycieczki rowerowe też są miłym sposobem na spędzenie wolnego czasu, dotleniać się trzeba. :) Wzdłuż Odry można jechać i jechać jeśli tylko pogoda dopisuje, a Opole jest dosyć rowerowym miastem.






Zdjęcia z telefonu.

Jak Wam minął długi weekend? Jak go spędziliście? Słodkie lenistwo? ;) Polecajcie. 

środa, 6 sierpnia 2014

Rohacze-Banikov

Pierwszy pomysł na wycieczkę i zarazem pierwszy pomysł, którego... nie polecam. ;) Polecam każdy etap tej wycieczki, wszędzie warto iść, tylko może nie w jeden dzień. Ale po kolei, od początku.

Wyjechaliśmy z Opola w piątek po południu, słuchając mądrych aplikacji-nawigacji, które świetnie wiedzą gdzie są korki i którędy szybciej pojechaliśmy autostradą i zakopianką... Pierwsze bramki- korek, drugie bramki- korek, trzecie bramki- korek, zjazd na zakopiankę- korek. Zamiast marnować czas, pieniądze i nerwy lepiej jechać niby dłuższą drogą omijającą autostradę.
Na parkingu w Chochołowskiej byliśmy ok. 20.00. Aura była podeszczowa, wszędzie unosiły się mgły i nie było nikogo, ani parkingowych, ani biletowych, ani oscypkowych. :)


W 1.20h dotarliśmy do schroniska, zameldowaliśmy i wchodząc do 14 osobowego pokoju o godzinie 21.30 ze zdziwieniem stwierdziliśmy, że wszyscy już śpią. Świecąc telefonem odnaleźliśmy wolne łóżka i cichaczem wyszliśmy przepakować plecaki na następny dzień i jeszcze posiedzieć.

Rano wystartowaliśmy o 4.30. Z tego co widzieliśmy nikt z tych śpiochów nie wstawał i nie wychodził przed nami. Świt zastał nas prawie na Grzesiu, pogoda zapowiadała się słonecznie.





Droga przez Rakoń i Wołowiec szybko minęła,  na szlaku zaczęli pojawiać się pierwsi ludzie. 



Chochołowska o świcie


Na szczycie Ostrego Rohacza byliśmy po 8. Słońce już mocno świeciło, gdy smarowaliśmy się kremem 50UV minęło nas trzech Słowaków w grubych kurtkach...



Dalsza droga na Płaczliwy Rohacz i do przełęczy Smutnej, z której można zejść i to właśnie polecam. :) My wybraliśmy opcję żeby iść dalej przez Tri Kopy, Hrubą Kopę i Banikov. Trasa jest na prawdę piękna i warto ją przejść szlakiem, czyli granią, a nie wydeptaną dołem ścieżką.


Rohackie Plesa, widok z góry na naszą dalszą drogę

Z przełęczy Banikowskiej zeszliśmy w dół i wyszliśmy do Rohackich Ples i znów w dół do Tatliakowej chaty.

W tle Przełęcz Banikowska

Wołowiec nad Rohackim Plesem

 Później podejście na Zabrat i Rakoń i już prosta droga przez Grzesia do schroniska. Na Grzesiu zaczęły nas dochodzić odgłosy burzy ze Słowacji. Z powrotem byliśmy  ok. 19.20

Zabrat i ciemne chmury nad Wołowcem

Krywań w zachodzącym słońcu

Mapowe 15 godz i 5 min (według szlaki.net.pl 14godz i 10min). Zdecydowanie ostatni raz miałam pomysł na taką trasę.  Szczególnie, że od połowy zaczęło boleć mnie kolano przy zginaniu. Ze względu na tę awarię w niedzielę wyspaliśmy się i zeszliśmy do auta.

Ostatnie spojrzenie na tak zielone Tatry

Jestem ciekawa co sądzicie o tym pomyśle, czy podobała Wam się relacja? Jakie są Wasze doświadczenia z Rohaczami? 

Pozdrawiam, Magda.

PS. Jeśli ktoś jest ciekawy to załączam link do naszej trasy.