czwartek, 28 września 2017

Hetschi und Karin Klettersteig - Beisteinmauer, Austria

18.06.2017
Na ostatni dzień naszego pobytu w Austrii, szukaliśmy pomysłu na krótką wycieczkę, najlepiej niezbyt daleko od naszej trasy powrotnej do Polski. Wybór padł na miejsce nieopodal miejscowości Ternberg. Jest to niewielkie wzniesienie z licznymi ferratami o bardzo zróżnicowanej trudności. Dla każdego coś miłego. :)


Jak widać możliwości jest wiele, można się bawić cały dzień. :) Każdy z nas wybrał coś dla siebie. Znowu tak się złożyło, że razem ze Skadi w pełni dzieliłyśmy trasę, w skrócie to wariant skrajnie lewy na powyższej grafice. Urozmaicona trasa z możliwością wejścia na widokową ławeczkę zawieszoną nad zboczem. 


















Dodatkową atrakcją był "parkomat"- należało w automacie z napojami zakupić wodę mineralną, która wypadała wraz z biletem parkingowym, przyczepionym za pomocą gumki recepturki. Kreatywne rozwiązanie. :)

Po tym miłym akcencie rozpoczęliśmy długi powrót do kraju. Mimo wcześniejszych różnych prognoz weekend można zaliczyć do udanych. :) 

środa, 27 września 2017

Hochthron, Niemcy

17.06.2017
Poprzedniego dnia, po dogłębnej analizie pogody i map, zdecydowaliśmy się ruszyć na niemieckie ziemie. Ferrata na Hochtron opisane jest trudnościami C/D, jednak gdy dotarliśmy na początek szlaku naszym oczom ukazała się tablica informacyjna, na której jeden odcinek został oznaczony jako pełne D.
Trochę mi to popsuło humor... Co kraj to inny opis.
Aby dojść do początku ferraty trzeba przejść jakieś 1.5 godziny szlakiem. W znacznej części wiedzie on lasem, by później gwałtownie wyprowadzić nas na łąkę, na której otwierają się szerokie widoki.








Pogoda jest dosyć wietrzna i chmurzasta, zapowiadają poprawę, ale póki co klasycznie piździ. Po długiej przerwie pod chatką pasterzy (tak mniemam), decydujemy się na rozdzielenie grupy. Marcin z Anią chcą spróbować swoich sił na ferracie, a Skadi i ja decydujemy się iść szlakiem. Wszyscy spotkamy się na szczycie.


Wychodzimy za róg i wiatr momentalnie ustaje, robi się nawet dosyć ciepło. Trawersujemy zbocze Hochtron.







Po przekroczeniu wyżej widzianej bramki i przejściu na drugą stronę góry, wiatr znowu chce pourywać głowy. Za to chmury się przemieszczają i widać coraz więcej błękitu. Dodatkowo mamy piękne widoki na Watzmana. Jest sielankowo i bajkowo.



for. Skadi na Grani





Schronisko mijamy, jest tam tłoczno i głośno. Idziemy prosto na szczyt i chowamy się za skałkami po bezwietrznej stronie. Mamy dobry widok na koniec ferraty więc czekamy.






W międzyczasie na szczyt przychodzi zakonnik, po zrobieniu zdjęć, dogadaniu się po niemiecku i na migi okazuje się, że jest Polakiem. A jakby inaczej. :D Wyjaśnia nam, że miała odbyć się tu msza, ale że względu na wiatr przeniesiono ją do schroniska. Stąd ten tłum. 

Po chwili pojawiają się pierwsze kolorowe punkciki na ferracie. 






Wszyscy na górze - można schodzić. Tym razem widok na Watzmana mamy cały czas przed oczami.










Szybko docieramy do chaty gdzie znowu robimy przerwę. Widoki są zdecydowanie pełniejsze niż rano.



Mój najlepszy przyjaciel tego dnia, ultralekki, ekologiczny model, kolekcja lato 2017. :)
Na parking docieramy tą samą trasą i wracamy do naszego obozu. Tego wieczoru "Krywań" przybrał kolory czerwieni. To nasz ostatni wieczór na campingu.


PS. Dwa ujęcia z ferraty