środa, 7 marca 2018

Korsyka GR20 - prolog


Pomysł na GR 20
U źródeł pomysłu na zmierzenie się z najtrudniejszym szlakiem długodystansowym w Europie były trzy główne aspekty. Po pierwsze... Tatry Niżne. Ciągle żywe było w nas wspomnienie tego fantastycznego trekkingu, który mieliśmy przyjemność przejść we wrześniu 2014, zapraszamy do relacji (link). Chcieliśmy znów przejść jakiś trekking dlatego zaczęły się poszukiwania celu. I tu pojawił się drugi aspekt naszej decyzji: reputacja GR 20 najtrudniejszego szlaku długodystansowego w Europie. To rozpala wyobraźnię. Trzecim aspektem jaki przesądził o wyborze Korsyki były piękne zdjęcia i ciekawe relacje, na które trafiliśmy w sieci.


Ale, ale co to jest??
W tym miejscu wypada przybliżyć czym w zasadzie jest GR 20. A więc jest to szlak pieszy, wytyczony na wyspie Korsyka należącej do Francji. Nazwa GR 20 (Grande Randonnée 20) oznacza Wielką Wycieczkę 20. Liczba 20 nawiązuje do faktu, iż w przeszłości Korsyka była dwudziestym departamentem Francji. Szlak ma (w zależności od wariantów) do 180 km i do 18000 m przewyższeń. Trekking podzielony jest na dwie części - północną i południową oraz na piętnaście etapów. Szlak charakteryzuje się sporymi trudnościami technicznymi (miejscami porównywalne do Orlej Perci). Utrudnieniem jest również ograniczona liczba miejsc w schroniskach, skromne możliwości pozyskiwania jedzenia oraz mała ilość źródeł wody po drodze.


źródło: Wikipedia

Organizacja
Po wybraniu trasy naszego trekkingu, musieliśmy podjąć jeszcze kilka decyzji organizacyjnych. Po pierwsze termin. Z tym związana była nasza największa obawa czyli temperatura. Nie jest tajemnicą, że nie znosimy upałów dlatego w grę wchodził tylko wrzesień. Wiosna nie wchodziła w rachubę bo istniało jednoczesne ryzyko śniegu i upałów. Lato odpada również z powodu upałów oraz tłoku jaki panuje na szlaku i w schroniskach. Jesień zaś jest niewygodna bo część infrastruktury już jest nieczynna oraz istnieje ryzyko mocnych wiatrów. Dlatego wrzesień wydaje się być idealnym terminem.

Inną z pozoru mało istotną decyzją do podjęcia był wybór kierunku w jakim będziemy się poruszać. Zdecydowana większość decyduje się na przejście z północy na południe. My zdecydowaliśmy na opak. Kilka ważnych argumentów za przejściem od południa:
- słońce mamy przeważnie za plecami, a nie na twarzy
- wiatr przeważnie wieje w plecy
- na początku trekkingu jest łatwiejszy (gdy mamy pełny plecak zapasów)
- największe trudności (na północy) pokonujemy gdy zapasy są już w większości zjedzony
- południowa część ma słabszą infrastrukturę sklepową dlatego lepiej przejść tę część z większą ilością własnych zapasów
- nie ma pokusy zakończenia po północnej (rzekomo) ciekawszej części

Musieliśmy również zdecydować jak długo zabawiamy na Korsyce. Tu ważne były dwie rzeczy: czas potrzebny na przejście i dostępność tanich lotów. Oszacowaliśmy, że jesteśmy w stanie przejść cały szlak w 10 dni + 1 dzień rezerwy. Wszystkie te zmienne złożyły się na: przylot po południu 9 września i wylot 21 września rano. Loty wyszukiwaliśmy za pomocą strony azair.cz, którą gorąco polecamy (bardzo dobrze sprawdza się w europejskich połączeniach).
Przelot wyglądał tak: Kraków - Genewa - Figari i Bastia - Paryż - Kraków.
Lecieliśmy liniami lotniczymi EasyJet. Łącznie za 4 loty dla 2 osób + 1 bagaż nadany zapłaciliśmy 1600 zł.


Ekwipunek
Wspomniany wcześniej trekking w Tatrach Niżnych był dla nas świetną lekcją z pakowania. Dzięki temu doświadczeniu mogliśmy przygotować lekki ale bezpieczny bagaż na długi trekking. Każdy, kto miał nieprzyjemność nadźwigać się w górach wie, że każdy gram się liczy. Do planowania posłużyła nam strona internetowa lighterpack.com. Drobiazgowo zważyliśmy wszystko co planowaliśmy zabrać, a następnie analizowaliśmy na stronie nasz bagaż. W ten sposób pozbyliśmy się jeszcze paru rzeczy. Dzięki temu określiliśmy bazową wagę ekwipunku. Założyliśmy następnie maksymalną wagę plecaków i określiliśmy ile wagi zostaje nam na jedzenie. Założenie było proste. Bierzemy tyle ile maksymalna waga plecaków pozwala. Jak się skończy to kupujemy na miejscu. Tak powstał kompromis miedzy rozsądną wagą plecaków, a kosztami jedzenia na miejscu. Zaznaczam w tym momencie, że jedzenie na szlaku jest drogie. Czasem nawet bardzo.




Wyniki jakie udało nam się uzyskać:

Magda:
Waga całkowita (z 3 litrami wody) 14,5 kg
Waga maksymalna w plecaku (z 3 litrami wody) 11,8 kg
Waga plecaka uśredniona z całego wyjazdu 9,5 kg

Marcin:
Waga całkowita (z 3 litrami wody) 17,3 kg
Waga maksymalna w plecaku (z 3 litrami wody) 15 kg
Waga plecaka uśredniona z całego wyjazdu 12 kg

Poniżej dokładne zestawienie sprzętu, który zabraliśmy na trek.




Pozdrawiam,
Marcin.

4 komentarze:

  1. He he... Lista godna mojej wersji w Excelu :) Całkiem lekko, choć jeszcze widzę możliwości odchudzenia sprzętu, choć to byłoby już szukanie gramów.
    Świetne przygotowanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście można jeszcze zejść całkiem sporo z wagi nawet bez utraty komfortu. Wiąże się to oczywiście z kosztami, których chcieliśmy uniknąć :P

      Usuń
  2. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
  3. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń