poniedziałek, 29 maja 2017

Sławkowski

27.03.2017
Do Sławkowskiego przymierzaliśmy się już parokrotnie. Ale to nie było pogody, a to był korek na drodze albo inne, ciekawsze plany. :) Tym razem było inaczej- na drogach pustki, pogoda w miarę, a w wiosennych warunkach nic ciekawszego się nie wysuwało na pierwszy plan.

Tutaj rodzi się pewien problem z relacją, ponieważ na szczyt wiedzie jedna oznakowana trasa, którą wybraliśmy. Jest ona szeroko i powszechnie znana, prosta, długa i nużąca. Jak to więc opisać? ;)
Ze Starego Smokowca do Maksymilianki dotarliśmy w całkiem wiosennych warunkach, prawie bezśnieżnych. Jedyną ciekawostką była rodzina Słowaków, pytająca nas czy daleko jeszcze do tej Rainerowej Chaty... Jak wiadomo nie tędy droga i zawrócili. Z proponowanej alternatywnej drogi czerwonym szlakiem nie chcieli skorzystać. ;)

Łomnica widziana z samochodu- czego chcieć więcej? ;)

Sławkowski 


Łomnica z Maksymilianki


Po lewej Pośrednia Grań, na drugim planie Baranie Rogi, Durny i Łomnica

Na Maksymiliance raz już byliśmy, tym razem zapowiadało się, że uda nam się dojść wyżej. Po wyżerce ruszyliśmy dalej, już zaśnieżoną ścieżką pośród kosodrzewiny. Ślady były wydeptane i raczej widoczne, jednak zapadaliśmy się co jakiś czas po pas. Po wyjściu z kosówki było już trochę lepiej.

Gdzie ta zima? ;)


Szlak zapewne odbiegał od letniej wersji, co pewnie było nam na rękę, nie robiliśmy zbędnych zakosów. Po wyjściu na grań w okolicy Sławkowskiego Nosa zobaczyliśmy najpiękniejszą panoramę z tego wyjścia. Tatrzańskie kolosy w całej okazałości i rozpiętości. Podczas podziwiania widoków napatoczyła się kozica, bardzo odważna i ani trochę nie zdziwiona naszą obecnością.

Pośrednia Grań, Baranie Rogi, Durny i Łomnica



Jaworowy, Lodowe, Pośrednia Grań




Kamzik


W dalszej części nasza trasa wiodła już bliżej grani, trawersując praktycznie cały czas południowe zbocze. W jednym momencie szlak przeszedł na północną stronę. Oj, co to była za otchłań zimna i powiew Arktyki, zupełnie inny świat niż po drugiej stronie grani.

Coraz bliżej szczytu


W ostatnim etapie, przed atakiem szczytowym, zostawiliśmy zbędny balast w skałach. Na sam szczyt została nam do pokonania śnieżna kopka i kawałek płaskowyżu. Na tym odcinku wzmógł się wiatr i nie dawał za wygraną, walka była ostra. Na szczęście na samym wierzchołku już tak nie wiało i mogliśmy chwilę podelektować się widokami.

Gerlach

Dolina Staroleśna

Jaworowy, Lodowy, Baranie Rogi





Zejście po własnych śladach było dłuuuugie i trochę nudne. Ta sama trasa, tylko światło trochę lepsze. Na parkingu zameldowaliśmy się jeszcze przed zmrokiem, co się nam ostatnio rzadko zdarza. :) Sławkowski w końcu nas wpuścił i mamy go z głowy. ;)

Dolina Staroleśna

Pośrednia Grań, Baranie Rogi








2 komentarze:

  1. No taki to szczyt, a nudnym szlakiem. Całe szczęście widoki na okoliczne szczyty wynagradzają tą monotonię szlaku, który trzeba pokonać dwukrotnie, bo nie ma innej możliwości.

    Widok na Łomnicę i Pośrednią Grań świetne. Ten śnieg na zboczach dodaje uroku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warunki śniegowe uratowały sytuację związaną z nudą. :)

      Usuń