poniedziałek, 13 lipca 2015

Wschód słońca u Królowej Beskidów

Trzy lata temu mieliśmy iść na wschód słońca na Babią, jednak nie wyszło. Trzy tygodnie temu mieliśmy iść na wschód słońca, jednak zapowiadało się mgliście/chmurzyście. W ten weekend nam się udało. :)

Na przełęczy Krowiarki byliśmy o 2.30 w nocy, po 15 minutach byliśmy już na czerwonym szlaku. Parę osób wybrało tę samą opcję co my, nawet jeden pies dzielnie szedł w górę. Podobno w nocy jest mniej kilometrów. ;) Idzie się jakoś szybciej, chyba dlatego, że nie widać gdzie i jak daleko jeszcze. Na szczycie byliśmy o 4.15, do wschodu jeszcze pół godziny.

Atmosfera nie była taka jakiej oczekiwałam. W moim wyobrażeniu na szczycie był spokój, senna atmosfera tuż przed początkiem dnia, cisza, przestrzeń. W rzeczywistości było jak na dworcu w Katowicach, masa ludzi siedzących, stojących, śpiących, gadających. Tłoczno i gwarno. Każdy kamień w miejscu osłoniętym od wiatru zajęty. Spodziewałam się ludzi na szczycie, ale nie aż tylu...
Zeszliśmy kawałek w stronę Słowacji, schowaliśmy się za jeszcze wolym kamieniem i w oczekiwaniu na Słońce zjedliśmy śniadanie. Wiało jak to na Babiej, ręce trzeba było chować w rękawy, zimo się zrobiło od tego czekania. Gdy już rozpoczął się spektakl zafundowany przez słońce, zaczęły się masowe zdjęcia i sesje fotograficzne, prawdziwa walka o kadr. ;) Jeśli chcielibyście kadr ze słońcem bez człowieka, to polecam nie wchodzić na szczyt tylko zostać na Gówniaku (urocza nazwa;).
Po wschodzie owe człowieki szybko się rozpierzchły, większość udała się w stronę schroniska. A my szybciutku pobiegliśmy w dół, mijając nielicznych turystów. Po godzinie byliśmy już na parkingu, na którym była już też pani parkingowa. ;)
To teraz parę zdjęć:

Wschodzące słońce

Ludzie, wszędzie ludzie

Tatry o świcie





Szlak jest prawie w całości wyłożony kamieniami


Fajna, szybka wycieczka. Szkoda, że taka popularna (ale nie ma się co dziwić w sezonie wakacyjnym). Droga jest prosta i na górę trafia się bez żadnego problemu. Należy jednak pamiętać, że na Babiej przeważnie wieje, przez to potrafi być na prawdę zimno.

PS. Zapomniałam dodać, że w nocy nad parkingiem było milion gwiazd, niesamowicie rozgwieżdżone niebo!

3 komentarze:

  1. Nie spodziewałabym się że tyle ludzi na tej Babiej o takiej porze. Coś się modne zrobiły te wschody słońca. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobno tydzień temu na wschodzie było około 300 osób...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wschody z tych popularnych szczytów są modne już od dłuższego czasu. Ale nie ma co się dziwić, bo poranne widoki są super. Zwłaszcza jak jeszcze na horyzoncie mamy Tatry, tak jak tutaj.

    Ja też polowałem na wschód z Babiej kilka lat. I w tym roku się udało. W lutym też było trochę ludzi, ale nie aż tyle, co teraz.

    OdpowiedzUsuń