Na długi weekend jako górski cel wybraliśmy Małą Fatre. Wcześniej nie mieliśmy okazji być, plany jakieś były ale zawsze się rozmywały.
Wycieczkę rozpoczęliśmy z parkingu Stary dwór. Parking, rozległy i bezpłatny za co wielki plus. Przemaszerowaliśmy asfaltem do Vratnej Chaty. Niedawno doliną Vratną zeszła lawina błotna, po drodze, mimo niedzieli, Słowacy przygotowywali szalunki pod mostki i takie tam... Na miejscu widać jeszcze trochę błota, ale głównie to wygląda jak plac budowy.
|
Dolina Vratna |
Do zielonego szlaku, który prowadzi stokiem, dostaliśmy się przeskakując przez potok, który został wyłożony kamolami. Do naszej wędrówki przyłączył się mrauczący kot, jednak po chwili podejścia zrezygnował. My byliśmy wytrwalsi i tym stromym i żmudnym podejściem doszliśmy do górnej stacji kolejki. Pusto wszędzie, głucho wszędzie, okolica czeka na śnieg. Skorzystaliśmy ze stołów i zjedliśmy drugie śniadanie z widokiem na Rozsutce i Chleb.
|
Podejście |
|
Widok na Rozsutce |
|
W stronę Małego Krywania |
Posilenie ruszyliśmy na czerwony szlak w stronę Wielkiego i Małego Krywania. Pogoda była calkiem, całkiem więc postanowiliśmy jako pierwszy zdobyć Mały a wracając Wielki. Miło się szło do momentu jak przed naszym pierwszym celem zeszła piękna, wszystkozasłaniająca chmura. :) Ochota na 'iście' od razu mi odeszła i powrócił koszmar poprzedniego wyjazdu. ;) Ze szczytu widzieliśmy wielkie nic. Podczas powrotu stronę Wielkiego Krywania chmury co jakiś czas przewiewało, a w niższych partiach ich nie było. Szczyt Wielkiego Krywania musiał dorównać mniejszemu koledze i też schował się cały w chmurze.
|
Piekielnik i Wielki Krywań |
|
Szczyt Małego Krywania |
|
W drodze powrotnej |
|
Wielki Rozsutec w pełnej krasie :) |
|
Szczyt Wielkiego Krywania |
Zeszliśmy więc do Chaty pod Chlebem trochę niepocieszeni. W schronisku raczej pusto, oprócz naszej dwójki była jeszcze 6 osobowa grupa Polaków, z którymi wcześniej mijaliśmy się na szlaku. Chata wywarła na nas ogólne dobre wrażenie. Pani z obsługi miła i pomocna, jedzenie dobre, warunki ok. Nocleg kosztuje 8€, prysznic 1€, wrzątek 0,30€. Rozbicie namiotu obok chaty to koszt 1€ od osoby. Miejsca noclegowe są na strychu/poddaszu gdzie wyłożone są materace. Minus jest taki, że cały czas jest ciemno i można tam spać bez końca. ;)
Rano jakoś zwlekliśmy się z podlogi, po wyjściu najpierw zaskoczyła mnie jasność, a zaraz po tym dotarło do mnie, że jest mgła. Zjedliśmy śniadanie, a mgła nie ustąpiła. Niespiesznie ruszyliśmy spowrotem na przełęcz, po drodze było jeszcze jako tako, ale na górze był wiatr z tego rodzaju co sam przestawia nogi (oczywiście jeśli idzie się zgodnie z jego kierunkiem). Padło hasło, że schodzimy do auta, bo to nie ma sensu. Szkoda takich fajnych gór na chmurę i wiatr.
|
W drodze na przełęcz |
|
Hmm... |
Gdy zeszliśmy jakieś 300? metrów niżej zaczęło się przejaśniać... Tutaj nastąpił cały ciąg rozterek co robić. Ale porozglądaliśmy się trochę i na górze wcale sie nie przejaśniało. Pogoda była piękna, ale na dole. Nad główną granią, którą mieliśmy iść wisiała gruba, szara chmura i nie miała zamiaru się ruszyć. Jak doszliśmy do auta to dalej tam była. Na szczęście bo inaczej bym się popłakała. ;)
|
Złośliwa chmura |
Gdy doszliśmy do końca Doliny Vratnej ukazał nam się znak Zakaz Vstupu... hmmm... chyba jest jeszcze zamknieta z powodu prac budowlanych. Błoto towarzyszyło nam przez cały wyjazd i nie chciało się odlepiać od butów.
Po tym weekendzie nie pozostaje nam nic innego jak wrócić na Małą Fatre i zdobyć Rozsutce (M. twierdzi, że to głupia nazwa i mowi Guźce...).
Ja do Małej Fatry ciągle się przymierzam... Pozwolę sobie dodać Wasz adres do moich linków :) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne górki, polecam. :) Dzięki za dodanie, ja też muszę zaktualizować swoją listę. :)
Usuń