poniedziałek, 22 lutego 2016

Wysoka po męsku

Poprosiłam męską część naszego zimowego teamu o relację z ich samotnego wyjścia na Wysoką. Ja pauzowałam z powodu kontuzji oka. Oto co dostałam w odpowiedzi:

Hej, wiec to bylo tak: Rano- Kur@$! jak pizga! Południe- Ja Pie#%#@ jaki gorąc Początek żlebu - Ale mnie łydki/kolano na&#@ !! Koniec żlebu- wreszcie się K.! skończyło! Szczyt- OMG jak fajnie Zejście- K.! K.! K.! znowu żleb! Przełęcz - o K! już ciemno Staw - dobrze ze Dzm nie szła z nami...

Nie wiem jak Was, ale mnie ta męska retoryka ujęła.
Tak więc zostawiam do tego tylko trochę zdjęć. :)













Tak wyglądał ostatni dzień 2015 roku na Wysokiej.

2 komentarze:

  1. Fajny ten ostatni dzień roku mieliście. Zazdroszczę :)
    A opis taki konkretny, bez zbędnych słów :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też bolały łydy w tym żlebie! ;)

    OdpowiedzUsuń