poniedziałek, 18 maja 2015

Majówka 2015- Kościelec

W poprzednim poście mogliście przeczytać relację z pierwszego dnia majówki. Teraz przechodzimy do dnia trzeciego. :) Dzień drugi upłynął pod znakiem deszczu i wycieczki do Muzeum Tatrzańskiego. Może się podzielicie jakie są Wasze pomysły na niepogodę w Tatrach?

Po deszczowej sobocie, przyszła kolej na słoneczną niedzielę. Pogoda miała się utrzymać do 13, później zapowiadali zachmurzenie. Jako cel obraliśmy sobie Kościelec. Byliśmy tam w tamtym roku w majówkę, ale bez raków i czekanów, więc na szczyt się nie pchaliśmy (tylko do 1/3 szlaku ;)). Tym razem z pełnym osprzętem. 

Podobno ludzie dzielą się na dwie grupy- tych, którzy wychodzą na Halę Gąsienicową niebieskim przez Boczań, oraz tych, którzy wybierają szlak żółty przez Jaworzynkę. Jestem jednak daleka od stwierdzenia, że grupy te są stałe. Zawsze wychodziłam przez Boczań, jednak po ostatniej przygodzie (Świnica i Kasprowy) i wielu poprzednich długich wycieczkach tym szlakiem, miałam go już dość. Forsowałam szlak żółty i udało się. Było warto zmienić stare przyzwyczajenia. W Dolinie unosiły się piękne mgły, cała polana parowała. 






Dolinę przeszliśmy szybko, po drodze było nawet parę krokusów. Następnie czekało na nas konkretne podejście na przełęcz między Kopami. Wysokości nabiera się szybko i na przełęczy byliśmy nawet przed czasem. Pierwszy raz szłam w tę stronę i na prawdę mi się spodobało. :) Jestem ciekawa, który wariant wybieracie?
Jest i Zakopiańska Góra (Giewont)

Na Hali Gąsienicowej czekały na nas piękne widoki. Sami popatrzcie. :)




Weszliśmy do Murowańca żeby zjeść drugie śniadanie z naszych plecaków (lepiej nosić w brzuszku niż na plecach ;)). Ruszyliśmy w stronę wyciągu krzesełkowego, bo wybraliśmy opcję wejścia na Karb przez Czerwone Stawki. Do wyciągu było dobrze, a za dolną stacją zrobiło się tysiąc różnych ścieżek do wyboru. Z pewnością minęliśmy się ze szlakiem i to znacznie. "Nasza" ścieżka wiła się między kosodrzewinami, to tu, to tam się zapadając. Na szczęście cel był cały czas dobrze widoczny i trafiliśmy bez problemu. Aha. Było do tego strasznie gorąco. Strasznie.


Na Karbie mieliśmy chwilę na ochłonięcie i ruszyliśmy dalej w górę. Raki ubraliśmy gdzieś w połowie Kościelca. Warunki były bardzo mixtowe (tak to się mówi?;)), trochę śniegu, lodu i skał. Wyjście poszło nam sprawnie.


Na szczycie byliśmy równo ze zwiększającym się zachmurzeniem, ale widoki jeszcze były.


Świnica

W stronę Zachodnich


Nasi kompani K. i K. :)

Schodząc z Karbu poszliśmy jeszcze inną ścieżką. Trawersem obeszliśmy Mały Kościelec i trafiliśmy prawie, że pod Murowaniec. Śnieg było dobrze wydeptany, czyżby to jakiś zimowy skrót? ;) W dolinie czekała na nas wiosna.



Zeszliśmy przez Boczań, dla urozmaicenia. Uważam, że był to bardzo udany wypad. Po tym dniu czekała nas jeszcze podróż do Opola. Gdyby tak istniała teleportacja... :)

sobota, 16 maja 2015

Majówka 2015- Bystra

Był sobie piątek, prognozy pogody różne. Rano pogoda miała być lepsza, jakiś deszcz miał się pojawić. Takie pogodowe nie wiadomo co, czyli najgorsze. Do tego warunki zimowo-wiosenne czyli też takie nie wiadomo co. Dlatego jak cel obraliśmy sobie Tatry zachodnie, a dokładnie Bystrą. 
"Rób zdjęcia, to może być ostatni widok dzisiejszego dnia"
 Jakby się dało inaczej... Ale się nie da i znowu musieliśmy przemaszerować Chochołowską. Na szczęście nie do końca, bo na rozdrożu odbijamy na czarny szlak doliną Starorobociańską, długą i piękną doliną.


Trochę krokusów w oddali

Dolina Starorobociańska

Dolina Starorobociańska
 Tuż przed Siwą przełęczą straszy deszczem, który wraz ze wzrostem wysokości zamienia się w śnieg. Na przełęczy wieje, że heeeej. Tylko szybko się przebieramy i idziemy dalej. Nic już nie widać, tylko biel śniegu i mgły. Wiatr nie daje za wygraną. W połowie drogi między Siwym Zwornikiem a Bystrym Karbem, nasi współtowarzysze wędrówki postanawiają zawrócić ze względu na kiepskie warunki i brak widoczności. My po chwili namysłu idziemy dalej. To już moje drugie podejście do tego szczytu, a Marcina trzecie. Rok temu w majówkę, przegoniła nas z tego miejsca burza. Chcę już po prostu odhaczyć Bystrą, nie pierwszy i nie ostatni to szczyt, z którego nic nie zobaczę. Po ok 50 min docieramy do naszego celu. Jak przewidzieliśmy, tak nic nie widać. Zbieramy się w dół, bo nie ma na co tracić czasu. Przy zejściu jednak zaczęło przewiewać chmury i mieliśmy ładne widoki.

Ornak, a za nim Kominiarski

Pomiędzy Bystrym Karbem, a Siwym Zwornikiem

Widok w tył na Bystrą
Zejście idzie nam sprawnie, na Siwej przełęczy robimy krótką przerwę na jedzenie. Później już tylko w dół. Miejscami się zapadamy, to w kosodrzewinę, to w strumyk pod śniegiem. W końcu widzę, że Marcin rozpoczyna dupozjazd, więc z radością czynię to samo. Jak się okazało na dole, on wcale tego nie planował. :D Tak z mokrymi tyłkami doszliśmy do Chochołowskiej. Na szczęście wypożyczalnia rowerów już działa i w dół mkniemy asfaltem na dwóch (a raczej czterech) kółkach. Bystra w końcu odhaczona! :)