poniedziałek, 23 lutego 2015

Kasprowy i Świnica 14.02.2015

Obudzona w środku nocy zostałam zmuszona do szybkiej akcji pakowania i wyjazdu. W aucie jeszcze dosypiałam, gdzieś z zaświatów dochodziły do mnie dźwięki radia, a im byliśmy bliżej tym częściej Marcin mnie szturchał, że widać już Tatry. :) Śniadanie i kawa zaliczone na Orlenie już w Zakopanym, później zaparkowaliśmy auto i ruszyliśmy do Kuźnic.

Nawet droga do Kuźnic może być piękna

Godzina była już nie wczesna, ale pogoda rewelacyjna. W planie mieliśmy przejście do Hali Gąsienicowej, a następnie przez Liliowe na Świnicę, potem na Kasprowy i w dół przez Myślenickie Turnie. Na Halę Gąsienicową wybraliśmy niebieski szlak przez Boczań. Jednostajne podejście dało mi się we znaki, mój organizm był maksymalnie rozleniwiony i ani myślał żwawo pomykać w górę. Jakoś doczłapałam do schroniska, przy którym zjedliśmy drugie śniadanie. Na tym odcinku zdążyłam popełnić karygodny błąd nowicjusza i przez źle zawiązane buty i mocno zaciśnięte (nowe;) raki zaczęłam odczuwać obdarte pięty... Okazało się, że nowe raki nie rozluźniają się nawet o milimetr, tak jak to miały w zwyczaju stare. Cóż, człowiek całe życie uczy się na błędach.

Tatry pod lukrową polewą

Zakopiańska Góra znana jako Giewont



Kościelec i Świnica

Po śniadaniu ruszyliśmy w stronę wyciągu krzesełkowego, kawałek za nim podjęłam ostateczną decyzję, że tym razem odpuszczam Świnicę. Ze względu na pięty, ogólne złe samopoczucie i późną godzinę. No jak to baba, mogłabym te wymówki mnożyć i mnożyć. :) Marcin odbił na Liliowe, a ja poczłapałam na Kasprowy. Chyba było to najdłuższe wyjście na Kasprowy ever. ;) Przystanki na oglądanie widoków, na zdjęcia, na coś słodkiego, na oglądanie narciarzy... Przywilej dezertera. :P Gdy w końcu zdobyłam szczyt, odpoczęłam i obfociłam okolicę, ulokowałam się w budynku kolejki i czekałam.


W zimie nisko wkopują te drogowskazy ;)


Krywań zakratkowany

Świnica też zakratkowana

Widok w stronę Cichej Doliny i Zachodnich
Goryczkowe Czuby i Czerwone Wierchy


Świnka

Gdy zdobywca Świnicy powrócił, słońce już zaczynało zachodzić. W takich pięknych i romantycznych okolicznościach (w końcu to Walentynki :P) schodziliśmy w dół przez Myślenickie Turnie. Ciemno zrobiło się dopiero w lesie, śnieg odbijał światło czołówek i księżyca iskrząc się jak tysiące diamentów. Kółeczko zamknęliśmy w Kuźnicach o 19.30 czyli po 9 godzinach. :) Czekał nas jeszcze kawałek do auta, ale to już prostą drogą.

Krywań o zachodzie słońca

Świnica o zachodzie słońca


Jest i zdobywca! :)

Babia



Giewont z Babią idą spać. Dobranoc! :)

8 komentarzy:

  1. Co za raki teraz masz?

    Na tym zakratowanym Krywaniu to ja wtedy akurat byłem. Czyli też byłem zakratowany? :-P

    Ładny zachód mieliście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To czekam na relację z za drugiej strony krat. ;)
      Teraz mam raki Camp Stalker niebieskie. :P

      Usuń
    2. Trochę musisz poczekać, ale na pewno zobaczysz :-)

      Kojarzę ten model, kolor też ładny, chyba ładniejszy niż CT :P

      Usuń
  2. "Zazdraszczam" Wam tej cudnej zimowej aury i pięknych widoków ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale warun! I zdjęcia wyszły rewelacyjnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przejrzystość była rzeczywiście dobra. Natomiast na zdjęciach nie widać wiatru, który był z tych urywających kończyny ;)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń