Lato nam się nie układało, pogoda w wolne dni nie rozpieszczała, urlop jakoś przeleciał na niczym, głównie przez niestabilną pogodę (udało się wyjechać tylko w skałki). Siedzieliśmy w domu wgapiając się w pogody i gdy tylko pojawiło się okienko pogodowe, zdecydowaliśmy się na szybki atak Lodowego. Taki atak rozpaczy trochę...
21.08.2016
W środku nocy wyruszyliśmy z Opola by nad ranem zameldować się w Starym Smokovcu. Gęste chmury zawieszone nad górami nie napawały optymizmem.
|
Tatry Bielskie z widziane z samochodu |
|
Sławkowski pod pierzynką |
Niespiesznie ruszyliśmy dobrze już znanym szlakiem na Hrebieniok, by dalej odbić w stronę Chaty Zamkowskiego. Po drodze skorzystaliśmy z paru nosiczowych skrótów co znacznie skróciło czas dotarcia do celu. Po krótkim popasie nogi poniosły nas do Terinki. Warunki pogodowe tego dnia zapewniały zadziwiające wrażenia- gruba warstwa chmur o średniej wysokości, przebijające się momentami słońce i wędrujące stale małe obłoczki. Na wysokości schroniska temperatura znacznie się obniżyła za sprawą wiatru. Widoczność pozostawiała wiele do życzenia, momentami nie było widać nawet stawów!
|
Czasem słońce, czasem deszcz |
Pomysł na Lodowy legł w gruzach, a raczej w chmurach. Siedząc w schronisku podjęliśmy decyzję wejścia na Lodową przełęcz. Nie mieliśmy okazji tam być, a głupio tak nigdzie nie ruszyć. Gdy tylko wyszliśmy ze schroniska zaczęło padać, poubieraliśmy się gdzieś między stawami, a jak doszliśmy do łańcuchów na żółto-zielonym szlaku to po deszczu nie było już śladu. Spokojnie doszliśmy do rozwidlenia szlaków by wybrać ten malowany na zielono. Podejście na Lodową przełęcz jest dosyć proste, prowadzi przez głazy a w wyższej partii przez ułożone z bali zakosy, w końcowym odcinku znajduje się parę łańcuchów. Jest to najwyżej położona przełęcz w Tatrach przez którą przebiega znakowany szlak turystyczny.
|
Baranie Rogi wychyliły się na chwilkę i zaraz zniknęły |
|
Moda górska, sezon 2016 ;) |
|
Lodowa przełęcz |
|
Lodowy Stawek i Łomnica |
|
Pośrednia Grań |
Na przełęczy postanawiamy podejść jeszcze kawałek w stronę Małego Lodowego, kusi nas wyraźnie wydeptana ścieżka. Po dojściu do pierwszej przełączki zawracamy- zresztą na moją wyraźną prośbę... ;) Nie ma to sensu no i nie jesteśmy przygotowani z topo. W drodze powrotnej M. robi piękną lawinę z ogromnego kamienia, co jeszcze utwierdza mnie w słuszności decyzji. Po dotarciu spowrotem do Lodowej przełęczy, szybko i sprawnie schodzimy do Terinki, skąd po krótkiej przerwie pędzimy na dół.
Już w samochodzie zaczynają się pierwsze krople deszczu, równo o 17, jak pokazywało meteo. Po tym całonocnym maratonie i całodziennej wędrówce wracamy do Opola. Był to atak rozpaczy na dobrą pogodę, która szybko gdzieś przed nami umknęła...
|
Jesień idzie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz